13 XI

Ketris pojawił się z samego rana, by zawiadomić, że Aeiran i Vaneshka właśnie wrócili i teraz odpoczywają w jego domu na przedmieściach. Nie zdążył nawet dać swojej dziewczynie buziaka na przywitanie, tylko od razu popędził po mnie, jak na porządnego herolda przystało. I wydawał się pełen ulgi, że także nie wybrał się do Refrenu.
Miło było zmienić scenerię - dom Ketrisa jest niewielki i przytulny, a każdy pokój ma ściany w innym - ale zawsze żywym - kolorze. Vaneshka czekała na nas w progu, uśmiechając się promiennie i pozwalając by wiatr bawił się jej lokami. Nie zdążyła jeszcze zmienić wyjściowego stroju na bardziej codzienny, co jednak w jej przypadku nie robiło wielkiej różnicy. W powłóczystej czarnej sukni, przyozdobionej gdzieniegdzie zielonymi kamykami, i w nieodzownych koronkowych rękawiczkach wyglądała doprawdy na wcielenie anielskości.
- Światy się cieszą z twojego powrotu - powitała mnie z emfazą i ucieszyłam się, że - na początku długiej kolejki dawno niewidzianych przyjaciół - pozostała stuprocentową sobą. I że znów mogę słyszeć jej piękny głos; nie zdarł się podczas rozmów pokojowych w Refrenie, a więc pobyt tam musiał zakończyć się pomyślnie. Tak sobie wywnioskowałam, kierując się iście kobiecą i opowieściową logiką. Pieśniarka zaprowadziła nas do salonu w kolorze jasnego fioletu, zanim poszła się wreszcie przebrać.
Aeiran siedział przy niskiej ławie i delektował się kawą w kubku z żabką. Na widok Ketrisa skrzywił się, a mnie w ogóle nie zauważył. Skorzystałam więc i spróbowałam pogłaskać lotofenka, który zwinął się w kłębek na poduszce. I doigrałam się - zostałam bezczelnie udziabana w palec. Nie dziwota, Strel miała pełne prawo mnie nie lubić, jeśli w ogóle poznała. Wydawała się nieźle rozgoszczona w tym domu - z tego, co słyszałam, wskoczyła Vaneshce do torby podczas jej wizyty na Rozdrożu, a wyskoczyła dopiero tutaj.
- I co? - rzucił tymczasem bard już od progu.
- Bezczynni przejęli stery.
- Tak? To znaczy, że stanęli jednak po czyjejś stronie? Ale chyba nie wyjdą poza Pieśń?
- Są zdania, że skoro nie umiemy się grzecznie bawić we własnych światach, nie ma sensu nas wypuszczać w inne - im bardziej Ketris był podekscytowany, tym bardziej grymas na twarzy Aeirana się pogłębiał. - Audrås jest teraz w ogrodzie Ei'Ragny i osobiście mi podziękował, że przerzuciłem go tam z piekła. Obie malarki pewnie liżą gdzieś teraz rany, bo ich nie było, a Aysel i Agní nie mają nic do gadania.
- Aleś się nagadał - stwierdził bard z podziwem. - No, a największa bomba? Devna?
Tym razem już nie było słownej odpowiedzi. Był tylko wredny, naprawdę wredny uśmiech, który dawał wiele do zrozumienia, a to musiało wystarczyć. Ketrisa aż zmroziło, za to Vaneshka, która właśnie weszła do pokoju, skinęła głową z zadowoleniem. Jeśli Devna została w jakiś sposób ukarana, czyżby pieśniarka miała w tym swój udział?
- Przepraszam, że przerywam tę miłą scenkę - zdecydowałam się w końcu odezwać. - Ale mam pytanko. Czy teraz będziemy mieć spokój?
- Tak - odpowiedział zdecydowanie Ketris, kiedy Vaneshka posmutniała i rzekła: - Nie.
Spojrzeli na siebie ze zdziwieniem, wreszcie przemówiła zielonooka:
- Ot, czeluści piekielnych nie ma kto pilnować. Ei'Ragna nie ma jeszcze zamiaru wypuścić swoich gości.
- Ale czy to naprawdę nasza sprawa? - nie zrozumiał bard, na co pieśniarka rzuciła mu spojrzenie spode łba.
- Obawiam się, że przede wszystkim moja - parsknęła i wyszła zamaszystym krokiem, kierując się w stronę kuchni.

Nieco później dowiedzieliśmy się, że zadanie strzeżenia piekła zostanie powierzone jedynym czterem aniołom w Refrenie, a Vaneshka, jako istota łącząca w sobie Ład i Chaos, stanie na ich czele. Trudno mi zazwyczaj pamiętać, czym ona właściwie jest i myślę, że sama też ma z tym problemy. Najpierw jednak musiałam pójść do stajni i zobaczyć się z Nindë. Ta może i nie gryzła, ale nasłuchać się miałam za wszystkie czasy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz