*

- Jesteś zajęta? - Zięba wpadła do mojej kajuty jak burza.
- W sumie mogę zrobić sobie przerwę - uniosłam głowę, gotowa zamknąć zeszyt.
- Miałam na myśli czy kogoś masz.
Zrobiłam piórem kleksa na kartce i niepewnie skinęłam głową.
- JEST ZAJĘTA!! - wrzasnęła na cały głos przez uchylone drzwi.
Zrobiłam kolejnego kleksa.
- Czy twój brat nie mógł spytać osobiście? - z rezygnacją odłożyłam niepokorne narzędzie.
- Nie mógł, pilnuje kursu - wzruszyła ramionami. - Ale nie martw się, on tak pyta wszystkie kobiety i nic z tego nie wynika.
- Czuję tu materiał na historię miłosną - uśmiechnęłam się pod nosem.
- On i historie miłosne! - prychnęła, zdmuchując sobie z twarzy kosmyk włosów. - Nawet nie umiał się na dłużej utrzymać przy dziewczynie, którą kochał z wzajemnością... Ona zresztą też nie lepsza.
- Może nie powinnaś tak go obgadywać - mruknęłam, ale ona chyba uznała to za zawoalowane zaproszenie do plotkowania.
- Bądź co bądź, zawarli umowę - szepnęła konspiracyjnie, siadając przy mnie - że jeśli przez trzy lata żadne z nich nikogo sobie nie znajdzie, wrócą do siebie i się pobiorą.
- Jakbym to już gdzieś słyszała - powiedziałam do siebie. - I on jest taki zdesperowany, że próbuje sił z każdą dziewczyną?
- No ja nie wiem - Zięba zamachała dłonią. - Raczej próbuje sobie udowodnić, że już mu nie zależy na Przepiórce. I za każdym razem mu się nie udaje.
- A kiedy mija termin?
- W przyszłym roku - zrobiła śmieszny grymas. - Wiesz, problem był w tym, że ona nie lubi latać.
A do mnie znowu wróciła kwestia czasu.
- W przyszłym roku na waszej planecie? - zapytałam. - A co, jeśli tam wrócicie i zastaniecie niedoszłą panią Jastrzębiową siwą jak... gołąb?
- Dlaczego niby?
- Prawa fizyki - skrzywiłam się. - Właśnie dlatego wolę podróżować międzysferą. W niej można zapomnieć o większości praw fizyki.
- A jednak niektórzy wolą pamiętać - odparowała Zięba. - Inaczej w tej twojej międzysferze byłoby dość tłoczno.
- Na szczęście nie jest - prychnęłam. - Zresztą... Czy przemieszczamy się portalami, czy statkami kosmicznymi, widzimy nad różnymi światami takie same gwiazdy. Czasem nawet te same.
- Więc może to nie są różne światy - podchwyciła. - Tylko ciągle ten sam i różne jego punkty?
Uśmiechnęłam się lekko i wyjrzałam przez okienko.
- A z drugiej strony - powiedziałam cicho - może te gwiazdy są w różnych światach, tylko oddzielone tak cieniutkim pasemkiem międzysfery, że wręcz niewidocznym? Może już wiele razy zmieniałaś świat, a nawet domenę, i o tym nie wiesz?
Zięba podążyła za mną wzrokiem i przewróciła oczami.
- To chyba nie na mój rozum.

Zadziwiające jak łatwo można przejść od plotkowania o sprawach sercowych do dyskusji o kosmosie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz