16 VII

- Śniło mi się, że byłaś w ciąży – wygłosiła Vanny smacznym głosem.
Zagapiłam się na nią z otwartymi ustami i nie zauważyłam, że następna fala nadchodzi z większą siłą. Po chwili miałam już mnóstwo słonej wody w ustach. Po diabła umościłam się tam, gdzie woda już podmywa brzeg?!
- I tak ślicznie realistycznie się frustrowałaś, bo chciałaś się rozbijać po światach, a w twoim stanie nie było to najlepszym pomysłem! – dokończyła moja kuzynka, gdy już minął jej atak śmiechu.
- Czy ty przypadkiem nie miałaś śnić służbowo?! – wyprychałam, gramoląc się na suchy piasek.
- Oj tam, służbowo już dawno skończyłam – machnęła ręką. – W sumie mogliby się beze mnie obyć. Znaleźliśmy większość tych dzieciaków bez większego trudu. Byli w takich tarapatach, że sami wysłali nam wezwanie.
- Większość? – powtórzyłam. – Ktoś został w tych tarapatach?
- No… Ta Śniąca, przez którą to wszystko się zdarzyło. Powinna wrócić do szkoły i przepisywać tysiąc razy jakąś nudną formułkę za karę, ale podobno olała wszystko i zabrała się z kimś obcym. Nie wiem, czy będą dalej jej szukać… – Vanny wbiła we mnie wzrok i zamrugała, jakby widziała mnie po raz pierwszy. – Chyba że ty byś się czegoś dowiedziała?
- …A przepraszam, dlaczego właśnie ja?
- No, jak to? To była twoja protegowana, nie? – Musiałam mieć naprawdę tępą minę, bo sprecyzowała: – No wiesz, ta mała… Adelin z Kamelii.
- Kamelliardu – poprawiłam odruchowo. – Kamelliardu, gdzie łzy wciąż się leją. Kiedy uciekła? – dodałam już przytomniej.
- Mówili, że w najkrótszą noc roku – przypomniała sobie Vanny. – A co, to ważne?
- Dla niej pewnie tak – mruknęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz