6 II

- A ty co, zaczytujesz się czymś zamiast działać?
Poderwałam się gwałtownie, zatrzaskując przy tym niechcący książkę, w której dotarłam do ciekawego ustępu o Zrodzonych z i dla Chaosu. Świetnie, teraz czekało mnie ponowne przekopywanie się przez kartki do tamtego miejsca... Nawet jeśli wzmianki tak o Filarach jak i Dzieciach Chaosu głosiły głównie, że takowe istnieją.
Ale jak zwykle zbaczam z tematu. Osobą, która tak niespodziewanie stanęła za mną i zakłóciła słodkim głosikiem biblioteczną ciszę, była J.
- Shyam tak samo przesiaduje w bibliotece, zagrzebany po czubek głowy w książkach - poinformowała mnie. - Zdecydowanie powinnaś tam być, bo nie ma go kto przekonać.
- Do czego? - zapytałam podejrzliwie, siadając.
Uśmiechnęła się i zajęła miejsce obok.
- Do przyznania, że tak naprawdę to jest ciekawy współczesności - odpowiedziała. - Należałoby zrobić z niego pilnego studenta i wysłać na uporządkowane zdobywanie wiedzy, ale na razie pochłania co popadnie. Oczywiście w celach naukowych i użytkowych.
- A co czyta ostatnio?
J zrobiła minę zadowolonego kota.
- Twoje ulubione opowiadania Moriany.
Nie mogłam powstrzymać dzikiego chichotu.
- Czyta baśnie o krainie wróżek i aniołów w celach naukowych i użytkowych?!
- Tak twierdzi - wzruszyła ramionami. - A ty znalazłaś coś ciekawego?
- Owszem - rozmarzyłam się. - Opowieść o ludziach, którzy potrafią wczytać kogoś do książki. Albo odwrotnie, coś z niej przywołać... Tyle że zaczęłam od drugiego tomu, a nigdzie nie mogę znaleźć pierwszego.
- I co? Myślisz, że dałoby się ciebie tak wczytać do jakiejś alternatywnej rzeczywistości?
- Właśnie w takiej jestem, chciałabym zauważyć - mruknęłam.
- Nie, nie, nie. Przyznam ci się bez bicia, ja się na równoległych rzeczywistościach nie znam - pokręciła głową dziewczynka. - Wiem za to, że tu i teraz istnieje tylko jedna rzeczywistość. O, właśnie ta. To twoja jest w tej chwili alternatywna.
- Dzięki za pocieszenie - prychnęłam. - A właściwie co ty tu robisz, kiedy powinnaś pilnować swojego świata? Wymykasz się, a potem marudzisz, że coś się tam dostało niezauważone...
- Nic się nie dostanie! - zaperzyła się. - Poza tym ktoś musi pilnować, żebyś szukała porządnie tych Cthulhu! Jak nie jedno, to drugie zaczytuje się bajeczkami, kiedy nie patrzę, no!
- Za l i l i j k a m i, złotko, też się rozglądam - uspokoiłam ją. - I jakoś wątpię, że nie patrzysz, bo nie znalazłabyś mnie tak łatwo. Na pewno przynajmniej podsłuchujesz.
- Oczywiście, że podsłuchuję. Wiesz jak rzadko wyglądałam do tej pory poza mój świat? Teraz nawet gubię się w domenie, którą przecież powinnam... - urwała i naburmuszyła się - ...dobrze znać, o.
Potem przez kilka chwil rozmawiałyśmy o tym, jak to Xai i ona nadal próbują wyśledzić, co czyni niektórych ludzi "pustymi". Otóż demon zaczął naznaczać zupełnie niemagiczne osoby dawkami mocy, a wtedy J mogła obserwować czy coś przypadkiem tej mocy nie wysysa. Niestety, te "cosie" nadal zdążają uciec zanim się je przyłapie na gorącym uczynku...
- Poza tym to nie jest tak do końca pustka - referowała dziewczynka. - To raczej przeciwieństwo mocy. Coś jak antymateria, tylko magiczna.
- A przeciwieństwem mocy nie jest jej brak? - zakręciło mi się w głowie od tych rewelacji.
- Brak mocy to zwyczajny brak mocy, a antymoc to antymoc! - fuknęła. - Powiedzmy, że jest to moc z minusem zamiast plusa. Jak zetknąć plus i minus, będą się niwelować nawzajem, prawda? Na moje oko to właśnie tak się odbywa.
- Rozumiem tyle, że chętnie byś dorwała w łapki te minusy i dokładniej przeanalizowała...
- Właśnie. A tymczasem uznały mnie chyba za bardziej niestrawną od ciebie, skoro tak uciekają - nagle uśmiechnęła się promiennie i błyskawicznie zmieniła temat: - A sprawdziliście już, co wam ładnego podrzuciłam w prezencie?
- Znaczy, na tej dyskietce? - upewniłam się. - Ellil jakoś nie jest psychicznie przygotowany żeby sprawdzić.
- No więc sama to zrób, kiedy nie będzie patrzył! - klasnęła w dłonie. - A właściwie gdzie on się podziewa? Zostawiłaś go samego w obcych światach, żeby robił konkurencję lokalnym bóstwom?
Nie spytałam, skąd wiedziała - doświadczenie nauczyło mnie, że takie pytania wiele nie dają.
- Nowi znajomi zgodzili się, by wziął udział w jakiejś ich robocie - westchnęłam. - Niech się rozkręca, może się więcej nie da zamknąć żadnym obcym Siłom Wyższym...
- Na pewno się nie da, nie ma jak jedno małe nadepnięcie na ambicję - oceniła J. - Może do niego też wpadnę... A może w następne odwiedziny kogoś ze sobą zabiorę.
Podniosła się z krzesła, a w jej ruchach i głosie było mniej więcej tyle werwy, co w okolicach Przesilenia. Pytanie tylko, w którą stronę kierowały się jej emocje tym razem.
- Wpadnij, kiedy będziemy wśród cywilizacji - uśmiechnęłam się. - Kupię ci loda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz