24 III

...Chyba. Dni mijają tak płynnie, że już nie jestem pewna, choć przecież Biała Iskra zdjęła nam rozpraszacze myśli i mogę już swobodnie kontaktować. Ale czy powinnam się tym przejmować, kiedy mogę upajać się morskim powietrzem? Wolnością?
Wolna jak rwący potok, no no...
Mewa pilnuje nas prawie nieustannie, podobnie jak Biała Iskra i Mały Smok. I żeby nie było, akurat w takim pilnowaniu nie widzę nic złego. Wyraźnie cieszą się, że tu jesteśmy. Innych czarownic poza nimi nie widujemy, jak zwykle się gdzieś zaszyły... Choć Mewa coś wspominała o spotkaniu w najbliższej przyszłości z Konwalią, tą od zapisywania przeszłej i przyszłej historii.
Zastanawiam się tylko, co dalej. Kiedyś w końcu będziemy musiały stąd odjechać za opowieścią, ale nie bardzo mam pomysł, w jakim kierunku. Szczęście przynajmniej, że mogę się teleportować. Naprawdę! Nie uświadczyłam żadnych zawirowań mocy, z jakimi miałam problemy podczas poprzedniej wizyty w tym świecie! To, że wreszcie jestem panią samej siebie i mogę dołączać do Małego Smoka w zabawie z wodą, to jeszcze nic - kiedy pomyślę, że miałybyśmy znów apelować do Cykady o przerzucenie nas w jakieś inne miejsce... Brrr. Bo na przykład nasze wierzchowce wróciły na Rozdroże i - jak poinformowała nas Vaneshka - radośnie przekazują, że się śmiertelnie obraziły. Tak tak, jak zwykle. Dopóki im się nie znudzi takie bezczynne stanie w stajni i nie wrócą, stwierdzając, że i tak nie damy sobie bez nich rady.
Siedzę na plaży i zaglądam myślami do innych światów, do innych rzeczywistości - pewnie można to nazwać "wyobrażaniem sobie", ale kto wie, ile z tego jest jeszcze prawdą, a ile już wymysłem... A pod kamieniem, na którym napisano historię czarownic, pieśniarka nuci jakąś rozkołysaną melodię. Na dobrą wróżbę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz