11 VIII

Zahaczyłam dziś o Ha’O'Hanę, choć nie byłam pewna, czy zastanę Kaede w domu. Okazało się jednak, że owszem, bo nie ma nic do roboty gdzie indziej, a Geddwyn wykopał go z Teevine już jakiś miesiąc temu. Kiedy mnie zobaczył, natychmiast się zjeżył, przekonany, że znowu zechcę go gdzieś wyciągnąć; szczegół, że poprzednim razem sam się przyczepił, bo wyciągnęła go Brangien. Na szczęście potem się uspokoił (w czym miała spory udział Noelle) i nawet było po nim widać, że… Jak by to ująć? Że czuje się tu w domu i na miejscu? Albo inaczej: odsłonił na chwilę tę część swojej natury, którą pokazuje głównie rodzinie. Tę wyciszoną i zadowoloną.
Pobawiłam się trochę z bliźniakami, które mają już półtora roku i odkryły, że bieganie gdziekolwiek się da jest fajną zabawą. Teraz już łatwo je od siebie odróżnić – Rei jest bardziej ciekawska i potrafi ryczeć jak syrena strażacka, z kolei Yuki jest cichszy, ale niesłychanie wybredny przy jedzeniu. Oboje za to nie cierpią, kiedy Tomine przychodzi z przenośnymi miernikami mocy i przeprowadza badania, „żeby przypadkiem coś nie wyrwało się spod kontroli”. Na bogów, przecież żadne jeszcze ani nie podpaliło dywanu, ani nie dostało szlaczków na twarzy! I pewnie nie dostaną, dopóki nie odkryją, że mogą. Nawet Noelle zaczyna mieć dość tego nadmiaru troskliwości.

- Jak się ma Geddwyn-sensei? – zapytałam Kaede, kiedy już wiedziałam, że mnie nie owarczy.
- Nie ma potrzeby się o niego martwić – mruknął. – Choć sam pewnie by chciał.
- Żeby się martwić? – zdumiałam się.
- Taa… Żeby go ktoś, jak to zawsze mówisz, wygłaskał. Ale nie dlatego, że tego potrzebuje. Nawet nie dlatego, że swoje przeszedł.
- I wysłał cię z powrotem do domu, bo nie nadawałeś się do głaskania? – parsknęłam śmiechem.
- Zależy, kogo – uciął.

Co poza tym? Poza tym Hyô, z którym się nie widziałam, bo całe lato przesiaduje w pokoju-zamrażarce. Poza tym Enrith, która być może potrafiłaby dorosnąć i się zmienić, gdyby chciała, ale pozostając postrzeloną smarkulą tworzy za ładny kontrast z Tomine. I poza tym Hifryn, która tym bardziej się nie zmieniła, a mimo to, zamiast próbować podbić świat, nadal grzecznie siedzi tutaj. I nadal nie może darować ani sobie, ani pozostałym niedokończonych spraw. Tego, że nigdy nie odnaleziono dwojga uciekinierów – ostatnich eksperymentów organizacji. A Tomine uważa, że jakimś cudem wydostali się poza Pieśń, więc nie trzeba się nimi przejmować.
A cała Ha’O'Hana wizualnie nic się nie zmieniła, ale oddycha się tam teraz o wiele lżej niż te parę lat temu. Bez napięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz