15 III

- No i co potem? - ożywiła się Brangien.
- Potem wszystkie poważne i niepoważne profesorki chciały obejrzeć Tenariego - mruknęłam. - Gdzie ja miałam głowę, zdradzając Vylette, że on potrafi używać telepatii?
- Pewnie nie na karku. I co, wrzuciły go pod mikroskop?
Uśmiechnęłam się lekko i zmierzwiłam małemu włosy. Nie zbudził się, tylko przez sen umościł się wygodniej na moich kolanach.
- Aż tak nie... Wiesz, nawet się nieźle bawił. Ale jak się nasłuchałam różnych fantastycznych teorii na temat jego milczenia, myślałam, że omdleję.
- Dzielna jesteś - Brangien przetoczyła się na plecy i podłożyła sobie poduszkę pod głowę. - Jak myślisz, na tyle żeby dołączyć do grona pedagogicznego?
- Mowy nie ma! - zamachnęłam się na nią drugą poduszką. - Zresztą mogłabym najwyżej powiedzieć im co nieco o wodzie. Ognia się boję, a na pozostałych żywiołach się nie znam.
- Nie uciekasz ode mnie z wrzaskiem - zauważyła moja przyjaciółka. - I mogłabyś im przyprowadzić te swoje summony z powietrza, które pomagają ci w herbaciarni.
- Tak, i zaprezentować: "To jest Chmurka. Na codzień używana jako cel dla mojego lotofenka, który bez powodzenia próbuje zatopić w niej kiełki".
- Dobra, skoro tak bardzo nie chcesz być nauczycielką, dlaczego nie dałaś Vylette jednoznacznej odpowiedzi?
- Bo ciągle nie jestem pewna czy siedzenie w domu bezczynnie jest lepszą opcją.
- Pewnie jest - Brangien zmarszczyła nos. - Czekaj, mam... pomysł.
- Tak? - spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Gdy wdrapała się do mnie na łóżko, oczy jej złowieszczo błyszczały.
- Może to nie ty będziesz się musiała użerać z kandydatkami na czarodziejki - zapowiedziała. - Bo mam ochotę zepsuć komuś nastrój żeby nie być jedyna. Ha!
- Właśnie, co cię gryzie? - zaniepokoiłam się, bo prawdę mówiąc, przyjechałam do Teevine właśnie po odrobinę optymizmu, a tymczasem...
- Jak to co? - głos Brangien stał się płaczliwy. - Arten sobie gdzieś pojechał! Beze mnie! I nie wiem kiedy wróci!
No tak. Wszystko jasne.
Popatrzyłam na nią, ona na mnie... I w jednej chwili rzuciłyśmy się sobie ze szlochem w objęcia. Nie ma jak odrobina babskiej histerii, dzielonej z drugą osobą.
- Jak kocha, to wróci - wychlipałam.
- No, tak - odpowiedziała. - Ale w dodatku Maeve odbiło i jeździ na randki, całe Teevine na mojej głowie i nie ma mnie kto wesprzeć i pocieszyć.
Odsunęłam się od niej, bo Tenari się obudził i zaczął się nieprzytomnie rozglądać.
- Na randki? A nie do Poznawalni przypadkiem?
- A jak myślisz, po co ona tam niby tak często wraca?

Kiedy wróciliśmy do domu, wydawało mi się przez moment, że w lustrze mignęło coś błękitnego. I nie tylko mnie się wydawało - Ten-chan podleciał do toaletki w wyraźnie bojowych zamiarach, ledwo go odciągnęłam. Ale nie chciał się przyznać, dlaczego tak nie lubi tego chłopaka o niebieskich włosach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz