15 VII

Na niebo spojrzyj, na samotność gwiazd
W bezdenną noc bez dnia
Czy gwiazdy wiedzą, co to lęk?
Czy gwiazdy znają strach?
Serca gwiazd, twardy lód
Pod żarem schowany szklany chłód
Serca gwiazd, twardy lód
Pod złotym morzem ognia
Lęk się czai tak jak zbrodnia
Serca gwiazd, diament, szron
Świeć gwiazdo samotna, blask swój chroń
Chroń swój chłód, dobrze wiesz,
Że miłość znaczy śmierć
Tak łatwo spłonąć od słów
Tak łatwo spłonąć od łez
Chciałam ocalić swój chłód
Samotnie znaleźć kres...


Halina Frąckowiak

- Dobra - mruknął Egil. - To na jakie niebo mamy czekać?
Aktualnie przestrzeń ponad nami miała bladozielony kolor.
- W każdym razie nie na takie, bo wyśle nas w czysty Chaos - westchnął Yukito. - Przy normalnym, niebieskim, trafimy z powrotem w międzysferę, a szare albo czerwone zaprowadzi nas tam, dokąd chcemy. Tylko nie wiem, które konkretnie.
- Też coś - prychnęłam. - Że też musieliśmy się zatrzymać w wymiarzeo takich dziwnych zakłóceniach przestrzennych!
- Nie spotkałaś się jeszcze z czymś takim?
- Z objawami w postaci zmiany koloru nieba nie. Czy mam przypuszczać, że jacyś magowie się tu kiedyś bawili i zepsuli?
- Nie nazywaj tego zepsuciem - zaprotestował sankatsu. - Miejscowi są piekielnie dumni z tej atrakcji. Chwalą się turystom.
- Ciekawe czy któryś z tych turystów trafił kiedykolwiek we właściwy kolor i wrócił do siebie - zachichotał kronikarz.
- A co za różnica? Turyści są jak bakterie, wszędzie się zaadaptują...

- Przejdziemy się brzegiem morza? - zaproponował Egil.
Zgodziłam się, choć nie bardzo mi się to uśmiechało - z jednego powodu.
Było gorąco. Przeraźliwie gorąco. A plaża była tak wielka, że dotarcie do morza przypominało wędrówkę przez pustynię. Ale trudno, trzeba się czasem poświęcić żeby coś osiągnąć... A woda, w której odbijało się zielone niebo, wyglądała dość... Oryginalnie.
- Jak bajoro - Egil nie przebierał w słowach tak jak ja.
- Sam chciałeś tu przyjść - wzruszyłam ramionami.
- Mogłem ci jeszcze zaproponować przechadzkę po zatłoczonej promenadzie. Co byś wolała?
- Czy mam rozumieć, że podstępem zaciągnąłeś mnie na randkę?
- Ja... - zmieszał się. - Nie mam doświadczenia w sprawach natury romantycznej...
- Nie musisz kończyć.
- ...Więc nie śmiałbym. Zresztą stwierdziłem, że nie mogę nawet próbować z tobą, bo gwiazdy są niedostępne...
Oho, wpadł w romantyczny ton. Nie przerwałam mu, czekałam.
- Odległe i nieuchwytne - kontynuował. - Może i można do nich dolecieć, ale przypłaci się to spaleniem...
- O, właśnie. Gwiazdy płoną, a ja się boję ognia. Nie trzeba mnie porównywać do gwiazd - mruknęłam, śmiejąc się z siebie w duchu. Przecież uwielbiam gwiazdy, a on chciał być miły.
- Dlaczego mi to mówisz? - spytałam. - Czy dlatego, żebym wiedziała, że już nie mam u ciebie szans i płakała z tego powodu w poduszkę?
Oczy Egila pociemniały i spuścił głowę.
- Jak sama widzisz, nie znam się - westchnął. - Nie umiem rozmawiać z kobietami w ten sposób.
- W porządku. I masz rację, jestem nieuchwytna. Chyba ze strachu, wiesz? I jeszcze nie znalazł się ktoś, kto potrafiłby mnie zatrzymać, nie bojąc się, że spłonie. A ty... Naprawdę zasługujesz na kogoś, kto sam przy tobie zostanie.
- Ale... Chyba mogę mieć w tobie przyjaciółkę?
- Pytasz, jakby jeszcze tak nie było.
Od razu poweselał - na jego twarzy pojawił się uśmiech i ulga, że nie zabiłam go choćby wzrokiem.
Myślałam, że to koniec tematu... A jednak nie.
- Ale powiedz - znowu zaczął Egil. - Czy ty sama nie masz nikogo, komu pozwoliłabyś się zatrzymać? Za kim tęsknisz?
Coś tam wewnątrz zakłuło, choć nie wiedziałam, dlaczego. Dlatego, że nie mam, czy...
A niech go.
- Takie pytanie mógłbyś raczej Vaneshce zadać - stwierdziłam uszczypliwie zanim się zorientowałam, że może to wziąć na poważnie.
Wziął.
Kiwnął głową jakby to był świetny pomysł i tyle go widziałam. Biedna Vaneshka.
Zostałam jeszcze chwilę nad morzem, przyglądając mu się w zadumie... A przecież nawet nie pamiętam, o czym tak dumałam. W każdym razie stałam tak, dopóki woda nie nabrała innego odcienia. Czerwonego.
Pora zapytać Yukito, czy ma ochotę zaryzykować i przenieść nas poza ten wymiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz